Oj długo nie pisałam,ale wybaczcie dzieci wróciły z wakacji więc prania tyle jakby z osiedla poprzynosili a do tego pogoda też nie najlepsza do suszenia.Oczywiście nie mogę się doliczyć garderoby mojego syna ,z 30 par skarpet przywiózł może połowę a i koszulek też chyba brakuje.Nie wiem jak te dzieci się pakowały?Chyba podzwonię po rodzicach kolegów i popytam .
A teraz uwaga:) mam dla Was pyszny albo nawet przepyszny miód lawendowy albo syrop gęsty jak kto woli.W każdym razie zrobiłam go podobnie jak się robi miód z mniszka ,który robiłam wg przepisu Oli .
i trochę z przepisu na sok fiołkowy który znalazłam Tutaj Trochę pomieszałam pokombinowałam i wyszło pysznie.
Właśnie mnie oświeciło ,że nawet posta na temat miodu z mniszka nie napisałam hmm...Musze to naprawić.
Miód jest pyszny pachnący i ma pyszny smak .Nie jest mdły jak niektórzy myślą i nie ma smaku mydlanego.Jadłam kanapkę z masłem polałam miodkiem PYCHA .Całość miała też piękny delikatny kolor lawendy po dodaniu soku z limonki ale podczas długiego gotowania niestety zanikł i upodobnił się do prawdziwego miodku.Pyrgolił się długo ale warto było czekać.
Lawendę użyłam prosto z krzaczka,obcięłam same główki nie bawiłam się w żadne łuskanie kwiatków;)
PRZEPIS:
40g lawendy
2 L zimnej wody
cukru 1;1 czyli ile płynu po przecedzeniu w gramach tyle cukru
2 limonki
-Lawendę oglądamy co by żaden nie proszony gość się ugotował i płuczemy na sicie
- Zalewamy 2L zimnej wody i odstawiamy na 4-5 godzin
-Po tym czasie zagotowałam całość jakieś 20-30 min pod koniec gotowania wcisnęłam sok z 1 limonki i zostawiłam na całą noc.(Po dodaniu limonki zmienił się kolor płynu na lekko lawendowy:)
-Rano przecedziłam lawendę a płyn zważyłam i odważyłam taką samą ilość cukru.(u mnie ważyło po 1850g)
-Zagotowałam cukier razem z lawendowym naparem
-Jak zawrzało to zmniejszyłam płomień żeby przez ok4godz.sobie pyrczało (u Oli tez pyrczało hihi)
-Na koniec gotowania dodałam sok z drugiej limonki
-Miód jest dobry jak zgęstnieje choć pamiętam ,że przy miodku z mniszka wcale tak bardzo mi nie zgęstniał może za krótko gotowałam nie wiem w każdym razie stoi już 2 mies i jest gęściejszy
-Przelałam gorący do słoików ,zakręciłam i postawiłam do góry dnem aż wystygły.
Kiedyś zostawiałam na 15 min i nie zawsze wszystkie słoiki mi się dobrze zasysały .
Chciałam tez zaprosić Was na mój nowy blog "Na górze róże.." Na którym będę prezentować moje tzw.han made;)
na górze róże.. ZAPRASZAM
Miód cudny, napewno zrobięęęęęę!!!!! Dziękuję Kasiu za inspirację, w weekend będę z nim szaleć;) I j¨ż zaglądam na nowego bloga!!! Ściskam Mocno!!!
OdpowiedzUsuńZrób ,pycha jest :) ja tez cię ściskam Ewuś i cieszę się że będziesz ze mną na nowym blogu:)
Usuńgenialny pomysł! uwielbiam lawendę, jadłam kiedyś taki przepyszny miód we Francji na wakacjach :) a gdzie kupujesz lawendę w Polsce? :)
OdpowiedzUsuńJa mam krzak lawendy w swoim ogródku,ale kiedyś widziałam na allegro.Można było kupić suszoną i w pęczkach.
UsuńWow super propozycja,bezcenny spiżarniany nabytek.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz robiłam i będę robiła co roku:)Polecam
Usuńo mamo chciałabym taki!
OdpowiedzUsuńOch Ty moja kuchareczko kochana :) Wproszę się na kawałek chlebka z miodkiem
OdpowiedzUsuńpozdrawiam - oczywiście ta z prawicy ;) żeby nie było !!!
Wygląda jak prawdziwy miodek, super! Lawendowego nie jadłam, bo mniszkowy to od lat już robię, jak będę na działce to poszukam lawendy :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie pozbawiłam mój lawendowy krzaczek kwiecia i zabieram się za produkcje miodku.
OdpowiedzUsuńMam tylko jedno pytanie czy na pewno ma być tylko 40g lawendy a nie 40dkg,bo 40g to prawie nic.
Proszę o odpowiedz bo lawenda czeka.
mam pytanie czy na pewno lawendy ma być tylko 40g?
OdpowiedzUsuńTak urwałam 40g lawendy ,to wszystko co jest na zdjęciu w miseczce to jest 40g. Chcesz możesz więcej dodać ale ja nie ryzykowałam bo lawenda to jednak mocny zapach .Mam nadzieję że zdążyłam z odpowiedzią? Przy okazji, proszę następnym razem się podpisać:)
OdpowiedzUsuńDziękuje za odpowiedz.Lawenda już się moczy.
OdpowiedzUsuńAnna
Daj znać jak bo jestem ciekawa czy też będzie ci tak bardzo smakował jak mnie:)
UsuńMniam ale pysznie tu u Ciebie, pooglądam sobie i może się czegoś nauczę od Ciebie bo narazie kucharką to jestem kiepską, a może tkwi gdzieś głęboko we mnie taki talent? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wygląda pięknie, ale mimo to mam kilka pytań:
OdpowiedzUsuń1. Czy gotowanie nie zabija jakichś wartości odżywczych tego miodu?
2. Kwiaty powinny być suszone czy prosto z krzaka ze słońca tak, czy w jakiejś konkretnej fazie rozkwitu? :)
Mam nadzieję, że się w miarę konkretnie wyraziłam :)
Pozdrawiam, Marta :)
1.Zabija w takim samym stopniu jak wwszystko co się gotuje dłużej niż pół godziny. Tym sposobem robi się syropy z bzu czarnego ,miodek z mniszka i ponoć właściwości lecznicze sa zachowane :)
Usuń2.Ja używam tylko świeżych kwiatów z suszonych mi nie smakuje.
Zrywam prosto z krzaka lub zamawiam w gospodarstwie "Lisie pole" i w ciągu 2 dni mam świeże kwiaty :)
1.Zabija w takim samym stopniu jak wwszystko co się gotuje dłużej niż pół godziny. Tym sposobem robi się syropy z bzu czarnego ,miodek z mniszka i ponoć właściwości lecznicze sa zachowane :)
Usuń2.Ja używam tylko świeżych kwiatów z suszonych mi nie smakuje.
Zrywam prosto z krzaka lub zamawiam w gospodarstwie "Lisie pole" i w ciągu 2 dni mam świeże kwiaty :)
witam, kiedy należy zrywać lawendę? Zaraz po tym jak zakwitnie czy jednak mogę się nią trochę nacieszyć? Mam tylko jedną donicę z lawendą...:)
OdpowiedzUsuńNo cóż , nie da się długo cieszyć oczu ale od zakwitnięcia do ścięcia ok miesiąca.Ja też mam jeden krzak dlatego w zeszłym roku już zamówiłam lawendę na LisiePole http://www.lisie-pole.eu/tu-nas-znajdziesz/ . Lawenda do wyrobu miodku musi być jadalna nazywa się Lawenda wąskolistna, lekarska.
Usuń