Ostatnio bardzo dużo jemy kaszy jaglanej i doszłam do ciekawego wniosku .Może Ameryki nie odkryłam ale zawsze coś :).Otóż wcale nie trzeba jej gotować długo i czekać ,aż wchłonie wodę ,(zazwyczaj to na 1 porcję kaszy 2 porcje wody).Kasza tak gotowana zazwyczaj jest dość klejąca i w sumie nadaje się do zmiksowania z innymi produktami i w efekcie zjemy placki ,sernik itp.Ja proponuję o ile macie np. ochotę zjeść sałatkę z kaszy lub potrzebujecie kaszy bardziej sypkiej,choć z jaglaną tak do końca tej sypkości jeszcze nie uzyskałam ale już i tak jest nieźle ;)
Kaszę trzeba wypłukać kilka razy w zimnej wodzie ,aż owa woda będzie prawie przeźroczysta
Możecie ją zalać na sicie wrzątkiem ale ja nie widzę szczególnej różnicy w smaku(chodzi o gorycz)
Kaszę już wypłukaną przekładamy do garnka i zalewamy dużą ilością wody,dużą i bez obawy nie przepoicie kaszy;)
Lekko posólcie i niech się tak gotuje bez przykrycia, aż zacznie woda wrzeć
Wtedy zmniejszamy ciepło pod garnkiem i niech sobie jeszcze ta kasz powolutku bulgocze
Ja próbuję kaszę po ok 30-40 min i zazwyczaj jest miękka
W garnku to wygląda mniej więcej tak jakby tej kaszy było pół gara i mało wody
Wtedy przelewam na sto i zalewam zimną wodą
Taka kasza po odsączeniu już się nie klei i jest w sam raz do sałatek
Podobny efekt można uzyskać jak kaszę się praży na patelni:
Najpierw kaszę płuczemy ,najlepiej wieczorem
Wypłukaną kaszę przekładamy na sito i zostawiamy do dnia następnego
Kasza po tym zabiegu na drugi dzień była sucha i mogłam ją uprażyć na patelni
Kasza podczas prażenia wydziela dość ostry zapach ,że mnie drapie w gardle i zazwyczaj rzadko prażę kaszę ,chyba ,że akurat potrzebuję
Taką kaszę prażoną zazwyczaj używam do zup
Wiem ,ktoś powie po co płukać kaszę przed prażeniem jak można po?
Otóż ,jeżeli trzeba kaszę wypłukać bo jest zanieczyszczona itd . to po co prażyć ją z tym całym syfem i potem płukać?.Ponieważ jestem dość brzydliwa a przy tym wyobraźnia moja jest bardzo rozwinięta to na samą myśl ,że coś się praży i może przykleja się do kaszy i mojej patelni to dostaję gęsiej skórki .
A w moim ogródeczku już piękna lawenda i ukochany tymianek :)Jakie ziółka hodujecie u siebie w domu czy w ogrodzie ? Ja tymianek,rozmaryn ,miętę czekoladową ,cytrynową i pieprzową choć w tym roku chyba ślimaki mi grasowały bo listki w dziurki są.Mam też hyzop lekarski,szałwie,rozmaryn anyżowy a wszystko to w zeszłym roku przywiozła mi moja Ewuś.Był jeszcze majeranek i stewia ale nie przetrwały zimy.
Serdeczności posyłam .Katka :)
Kaszę trzeba wypłukać kilka razy w zimnej wodzie ,aż owa woda będzie prawie przeźroczysta
Możecie ją zalać na sicie wrzątkiem ale ja nie widzę szczególnej różnicy w smaku(chodzi o gorycz)
Kaszę już wypłukaną przekładamy do garnka i zalewamy dużą ilością wody,dużą i bez obawy nie przepoicie kaszy;)
Lekko posólcie i niech się tak gotuje bez przykrycia, aż zacznie woda wrzeć
Wtedy zmniejszamy ciepło pod garnkiem i niech sobie jeszcze ta kasz powolutku bulgocze
Ja próbuję kaszę po ok 30-40 min i zazwyczaj jest miękka
W garnku to wygląda mniej więcej tak jakby tej kaszy było pół gara i mało wody
Wtedy przelewam na sto i zalewam zimną wodą
Taka kasza po odsączeniu już się nie klei i jest w sam raz do sałatek
Podobny efekt można uzyskać jak kaszę się praży na patelni:
Najpierw kaszę płuczemy ,najlepiej wieczorem
Wypłukaną kaszę przekładamy na sito i zostawiamy do dnia następnego
Kasza po tym zabiegu na drugi dzień była sucha i mogłam ją uprażyć na patelni
Kasza podczas prażenia wydziela dość ostry zapach ,że mnie drapie w gardle i zazwyczaj rzadko prażę kaszę ,chyba ,że akurat potrzebuję
Taką kaszę prażoną zazwyczaj używam do zup
Wiem ,ktoś powie po co płukać kaszę przed prażeniem jak można po?
Otóż ,jeżeli trzeba kaszę wypłukać bo jest zanieczyszczona itd . to po co prażyć ją z tym całym syfem i potem płukać?.Ponieważ jestem dość brzydliwa a przy tym wyobraźnia moja jest bardzo rozwinięta to na samą myśl ,że coś się praży i może przykleja się do kaszy i mojej patelni to dostaję gęsiej skórki .
A w moim ogródeczku już piękna lawenda i ukochany tymianek :)Jakie ziółka hodujecie u siebie w domu czy w ogrodzie ? Ja tymianek,rozmaryn ,miętę czekoladową ,cytrynową i pieprzową choć w tym roku chyba ślimaki mi grasowały bo listki w dziurki są.Mam też hyzop lekarski,szałwie,rozmaryn anyżowy a wszystko to w zeszłym roku przywiozła mi moja Ewuś.Był jeszcze majeranek i stewia ale nie przetrwały zimy.
Serdeczności posyłam .Katka :)
Jedzmy kasze bo zdrowe :)
OdpowiedzUsuńja mam bazylię i miete cytrynową z ziól reszcza jaks nie wzeszła ;)
OdpowiedzUsuńKasia ja gotuję kaszę 10 min na wolnym ogniu i jest ok. 30-40 min to za duzo chyba...
OdpowiedzUsuńKasia 30-40 min to za duzo chyba...ja wkladam do goracej wody i gotuje na malutkim ogniu 10-11 min i jest ok
OdpowiedzUsuń